Wczoraj nów, dziś więc (bo staramy się to robić w poniedziałek bliski nowiu) odprawiliśmy ceremonię Kanromon, zwaną też Bramą Ambrozji i poświęconą głodnym duchom. Było nas pięcioro: Julia, Iza, Zbyszek, Wojtek i ja. Jak zwykle, było trochę podniośle, trochę śmiesznie, trochę niezręcznie. Wyjaśnię: w tej ceremonii dochodzi do odkrycia (czytaj: ujawnienia) jedności głodnych duchów i tych, którzy są gotowi je karmić i przyjmować ich smutek i radość. „Ja jestem Buddami, a oni są mną.” – brzmi proklamacja. Ho, ho. Dla mnie to właśnie ten moment, kiedy uroczystemu nastrojowi towarzyszy skrępowanie. Łatwo mi myśleć, że co z nas za Buddowie. Może dlatego właśnie tak lubię tę ceremonię? Kolejna ceremonia Kanromon pewnie w pobliżu lipcowego nowiu, czyli 17 lipca. Choć wtedy może będzie ango, a na czas ango mamy wstrzymać oficjalne praktyki.
Bardzo przyjemnym dla mnie punktem dnia była wizyta Daniela. Daniel, choć wpadł na krótko, przyniósł trzy książki, które podarował Fundacji. W dodatku, gdybym nie przeoczył pytania na WhatsAppie, może siedzielibyśmy razem od rana – a to inspirujące, że ktoś chce dołączać o 5:20 rano na zazen.
Podarowane książki to:
- Charlotte Joko Beck, Ordinary Wonder. Zen Life & Practice
- Bruce Tift, Already Free
- Genpo Merzel, Spitting Out the Bones
O książce Joko Beck ma mówić Daniel w ramach prowadzonego przez Kaiina cyklu online’owych spotkań książkowych.
Wieczorem braliśmy udział w online’owych wspominkach Zen Peacemaker Order Europe. Ale trochę nudno było (przepraszam).
Totai